A wise guy named Stephen Gilligan once told a story. That in almost every psychiatric ward there is a Jesus. Sometimes more than one. Nothing extraordinary. It is likely psychiatric wards are full of people, who have attained enlightenment. In others words went properly mad.
Now Stephen, being himself does not try to cure “being your personal Jesus”. He rather tries to enter the world from their perspective. In his story he asks “Are you Jesus?”. The answer is easy and expected, however with raised eyebrows. “Yes I am”. So Mr S continues “Are you then a carpenter?”. “Yes?” is a good and expected response. With a slight hint of interest. Then S goes with “I am in need of a carpenter”. The rest becomes their personal history.
In my life I have faced mutiple difficult situations. Many of them are for a different time. Before I will tell you this one, have a look at my first favourite book. In primary school (before I learned about Indians), I would read and re-read this book. And I would also tell about it. It was my favourite topic.

The brave, tail-less cat. Now believe me or not, many years later I happened to run a kitten adoption house. And a wonderful black cat with no tail came to me. Nightfall. Oh how I loved that cat. She would climb my arms and definitely shown me affection. But the rule of a temporary kitten house is that you adopt out adoptable kittens. I gave Nightfall away. I regret until today and I hope one day a black cat with the same characteristics (not necessarily tail-less) will get back to me.
As a reward Atiya (Gift) came to me. She was heartbroken. Her owner had to give her away. He was heartbroken too. I spent many sleepless nights on the floor cuddling this scared and terribly suffering cat. I can’t say I was always perfect. But I finally gave her hope. And loved her since. Here is Atiya. Well … was. She is in kitty heaven now.

The reason of the long entry is that faults or beliefs do not define us. Like cats and other animals (and plants, and bacteria) we should strive to observe and participate, not to be right or to control. I can write this because of the human mind in my skull (likely, again – we know very little of the “consciousness”). The same thing is responsible for continuously creating illusions. They become stronger and stronger the more we fear and the more we reject other person. When we try to fix them. When we try to tell them what to do.
Faults or ingrained beliefs do not ultimately define our true selves. This perspective echoes the insights of many psychological and philosophical traditions that emphasize the importance of acceptance and mindfulness. For instance, Jon Kabat-Zinn, a pioneer of mindfulness-based stress reduction, states, “You can’t stop the waves, but you can learn to surf”—suggesting that we cannot control life’s fluctuations but can learn to navigate them with awareness, rather than resistance or shame.
The human mind, with all its complexity and mystery, is often responsible for the creation of illusions—constructs built from fears, desires, and biases. These illusions tend to grow stronger when we become consumed by fear or when we reject others. The more we judge or try to fix what we perceive as flaws—either in ourselves or others—the more entrenched these illusions become. As Tich Nhat Hanh notes, “The greatest gift we can offer anyone is our presence,” emphasizing that acceptance and attentive participation dilute the power of illusions and foster genuine connection.
This phenomenon is particularly relevant in the context of mental health, where society, including the mental health industry, often contributes to perpetuating illusions of isolation and disease. Critics argue that by framing mental struggles as illnesses or disorders, it can reinforce feelings of loneliness and alienation. Some studies have shown that this approach may inadvertently deepen the stigma. For example, a 2017 study published in “Psychological Medicine” states, “Labeling contributes to a sense of ‘otherness,’ which might hinder recovery and social integration.” Such perspectives highlight the importance of viewing mental health challenges through a lens of understanding rather than pathology, recognizing that illusions of separation are also constructs that can be unlearned.
While illusions of mental illness do have a basis in real experiences—distress, anxiety, and depression are genuine—their conceptualization as fixed, unchangeable entities is what sustains unnecessary suffering. It’s crucial to acknowledge their reality without allowing them to define one’s entire existence. In the words of psychologist David D. Burns, “Healing involves not just eliminating symptoms but understanding that these symptoms are often the result of false beliefs and distorted perceptions,” underscoring the importance of addressing the illusions at their root. Ultimately, this perspective invites us to see mental struggles as opportunities for growth, not as labels that forever imprison us.
After considering this, I encourage you to reflect on your own perceptions and beliefs. What illusions might you be holding onto? How could adopting a stance of observation and participation, rather than control and judgment, change your experience? As we explore these ideas, it becomes clear that our authentic selves are not bound by faults or illusions but are ever capable of learning, evolving, and participating in the richness of life.
Feel free to share your thoughts—your insights are a vital part of this ongoing conversation.
And as per usual – whether you believe it or not – is your choice LOL.
Mądry człowiek imieniem Stephen Gilligan opowiedział kiedyś historię. Że w niemal każdym oddziale psychiatrycznym jest jakiś Jezus. Czasem więcej niż jeden. Nic w tym nadzwyczajnego. Prawdopodobnie oddziały psychiatryczne są pełne ludzi, którzy osiągnęli oświecenie. Innymi słowy, postradali zmysły.
Stephen, będąc sobą, nie próbuje leczyć „bycia swoim osobistym Jezusem”. Raczej stara się wejść w świat z ich perspektywy. W swojej opowieści pyta: „Jesteś Jezusem?”. Odpowiedź jest łatwa i oczekiwana, choć z uniesionymi brwiami. „Tak, jestem”. Więc pan S. kontynuuje: „Jesteś więc cieślą?”. „Tak?” to dobra i spodziewana odpowiedź. Z lekką nutą zainteresowania. Wtedy S. mówi: „Potrzebuję cieśli”. Reszta staje się ich osobistą historią.
W życiu stanąłem w obliczu wielu trudnych sytuacji. Wiele z nich jest na inny czas. Zanim opowiem wam o tej jednej, spójrzcie na moją pierwszą ulubioną książkę. W szkole podstawowej (zanim dowiedziałem się o Indianach) czytałem i czytałem tę książkę. I opowiadałem też o niej. To był mój ulubiony temat.

„Odważny, bezogonowy kot”. Wierzcie lub nie, wiele lat później zdarzyło mi się prowadzić dom adopcyjny dla kociąt. I przyszedł do mnie wspaniała czarna kotka bez ogona. Nightfall (Nocka). Och, jak kochałem tego kota. Wspinała się po moich ramionach i z pewnością okazywała mi uczucie. Ale zasada tymczasowego domu dla kociąt jest taka, że adoptujesz kocięta nadające się do adopcji. Oddałem Nockę. Żałuję do dziś i mam nadzieję, że pewnego dnia czarny kot o tych samych cechach (niekoniecznie bez ogona) wróci do mnie.
W nagrodę przyszła do mnie Atiya (Dar). Była załamana. Jej właściciel musiał ją oddać. On też miał złamane serce. Spędziłem wiele bezsennych nocy na podłodze, tuląc tego przestraszonego i straszliwie cierpiącego kota. Nie mogę powiedzieć, że zawsze byłem doskonały. Ale w końcu dałem jej nadzieję. I kochałem ją od tamtej pory. Oto Atiya. Cóż… była. Jest teraz w kocim niebie.

Powodem tego długiego wpisu jest to, że winy lub przekonania nas nie definiują. Podobnie jak koty i inne zwierzęta (oraz rośliny i bakterie), powinniśmy dążyć do obserwowania i uczestniczenia, a nie do bycia w posiadaniu racji lub kontrolowania. Mogę to napisać z powodu ludzkiego umysłu w mojej czaszce (prawdopodobnie, znowu – wiemy bardzo mało o „świadomości”). Ta sama rzecz jest odpowiedzialna za ciągłe tworzenie iluzji. Stają się one coraz silniejsze, im bardziej się boimy i im bardziej odrzucamy drugiego człowieka. Kiedy próbujemy ich naprawiać. Kiedy próbujemy im mówić, co mają robić.
Wady lub wpojone przekonania ostatecznie nie definiują naszej prawdziwej jaźni. Ta perspektywa odzwierciedla spostrzeżenia wielu tradycji psychologicznych i filozoficznych, które podkreślają znaczenie akceptacji i uważności. Na przykład Jon Kabat-Zinn, pionier redukcji stresu opartej na uważności, stwierdza: „Nie możesz powstrzymać fal, ale możesz nauczyć się surfować” – sugerując, że nie możemy kontrolować życiowych wahań, ale możemy nauczyć się radzić sobie z nimi ze świadomością, a nie z oporem czy wstydem. Ludzki umysł, z całą swoją złożonością i tajemniczością, często odpowiada za tworzenie iluzji — konstrukcji zbudowanych na lękach, pragnieniach i uprzedzeniach.
Iluzje te mają tendencję do wzrastania, gdy pochłania nas strach lub gdy odrzucamy innych. Im bardziej osądzamy lub próbujemy naprawić to, co postrzegamy jako wady – u siebie lub u innych – tym bardziej te iluzje się umacniają. Jak zauważa Tich Nhat Hanh, „Największym darem, jaki możemy komukolwiek ofiarować, jest nasza obecność”, podkreślając, że akceptacja i uważne uczestnictwo osłabiają moc iluzji i sprzyjają autentycznemu połączeniu. Zjawisko to jest szczególnie istotne w kontekście zdrowia psychicznego, gdzie społeczeństwo, w tym branża zdrowia psychicznego, często przyczynia się do utrwalania iluzji izolacji i choroby.
Krytycy twierdzą, że przedstawianie zmagań psychicznych jako chorób lub zaburzeń może wzmacniać poczucie samotności i alienacji. Niektóre badania wykazały, że takie podejście może nieumyślnie pogłębiać stygmatyzację. Na przykład, badanie z 2017 roku opublikowane w „Psychological Medicine” stwierdza: „Etykietowanie przyczynia się do poczucia «inności», co może utrudniać powrót do zdrowia i integrację społeczną”. Takie perspektywy podkreślają znaczenie postrzegania wyzwań związanych ze zdrowiem psychicznym przez pryzmat zrozumienia, a nie patologii, uznając, że iluzje separacji są również konstrukcjami, których można się oduczyć.
Chociaż iluzje choroby psychicznej mają podstawy w prawdziwych doświadczeniach — cierpienie, lęk i depresja są prawdziwe — to ich konceptualizacja jako stałych, niezmiennych bytów jest tym, co podtrzymuje niepotrzebne cierpienie. Kluczowe jest uznanie ich realności, nie pozwalając im definiować całej egzystencji człowieka. Jak mówi psycholog David D. Burns, „Uzdrowienie polega nie tylko na eliminowaniu objawów, ale na zrozumieniu, że objawy te są często wynikiem fałszywych przekonań i zniekształconych spostrzeżeń”, co podkreśla znaczenie rozwiązywania problemu iluzji u ich źródła. Ostatecznie, ta perspektywa zaprasza nas do postrzegania zmagań psychicznych jako okazji do wzrostu, a nie jako etykietek, które na zawsze nas więzią.
Po rozważeniu tego, zachęcam cię do zastanowienia się nad własnymi percepcjami i przekonaniami. Jakich iluzji możesz się trzymać? W jaki sposób przyjęcie postawy obserwacji i uczestnictwa, a nie kontroli i osądzania, mogłoby zmienić twoje doświadczenia? Gdy zgłębiamy te idee, staje się jasne, że nasza autentyczna jaźń nie jest ograniczona przez wady czy iluzje, ale jest zawsze zdolna do uczenia się, ewoluowania i uczestniczenia w bogactwie życia.
Podziel się swoimi przemyśleniami — twoje spostrzeżenia są kluczową częścią tej trwającej rozmowy.
I jak zwykle — czy w to wierzysz, czy nie — to twój wybór LOL.
Leave a comment