Na środku chodnika,
ku przerażeniu ogrodnika,
wyrósł sobie dorodny skrzyp –
bezczelny chwast, taki typ.
Ogrodnik wielce był załamany,
w jego gorący wysiłek wkładany
w utrzymanie piękna ogrodu
wpadł ten skrzyp – jak bryła lodu.
Roślina zdrowa, z solidnym pędem,
figlarna, uparta – co było błędem.
Wyrosła i rosła, na przekór wysiłkom,
ogrodnikowi… i jego osiłkom.
I już po nóż zaczął chwytać,
zanim się inni zaczną pytać.
Już był gotów do rwania ze złości,
broniąc ogrodu i swojej godności.
Lecz nagle myśl przyszła mu – zacna,
niczym promyczek – taka jasna.
„Kiedy mnie w krzyżu załupie w chacie…
uparzę sobie skrzypu w herbacie.”
Toć pamiętajcie, ludzie, przecie –
chwasty też żyją na tej planecie.
Większość żeśmy ziołami zwali,
dziś – chwasty, bośmy pozapominali.
Leave a comment